Zawsze musi byc ten pierwszy raz ;) Pierwsze moje tego typu wdzianko - chociaż sam pomysł wykonania wypróbowałam już przy robieniu sukienki dla pani zajączkowej. Podobny sweterek wypatrzyłam kiedyś w internecie i bardzo mi się spodobał. Odważyłam się i z niecałego motka fioletowej mimozy, która została mi po ponczo z granny squares, wydziergałam ekspresowo takie wdzianko dla córki (ekspres jak na mnie, bo wczoraj wieczorem zaczęłam, a dziś z doskoku kończyłam)
Rozmiar wyszedł uniwersalny, bo pasuje zarówno na moją prawie 3-latkę i wydaje mi się że posłuży długo - potem może robić za mini bolerko, ponieważ wykorzystany wzorek jest dość rozciągliwy. Modelka niestety zasmarkana i nie miała ochoty na sesję :)
Nie mogłam znaleźc pasującego guzika, więc sobie go wydziegałam. Dobrusia jest na etapie miłości do perełek, za którymi ja nie przepadam, ale w końcu to nie dla mnie to wdzianko i spełniam jej życzenia.
Guzik najprostszy z mozliwych - kółeczko z podwójnej nitki dziergane małym szydełkiem, przyszyte na nóżce. Najważniejsze, że spełnia swoją funkcję. Dziurki robić nie musiałam, bo guzik mieści sie przez ażurowy wzór :)
Jednym słowem - prostota po najmniejszej lini oporu, ale właśnie czegoś takiego brakowało mi w garderobie córki. No i może w końcu odważę się i machnę jej jakis sweterek?
Pozdrawiam serdecznie!